Czy nowy 100% roślinny burger w Burger Kingu może wygenerować kryzys dla tej marki? Oto kilka rzeczy, na które warto zwrócić uwagę.
O co chodzi? O kanapkę Whopper – flagowy produkt Burger Kinga, który marka reklamowała jako 100% Whoppera i 0% wołowiny z pieczątką “powered by Vegatarian Butcher”. Sugerowało to odbiorcom, że kanapka jest w pełni roślinna. W toku rozmów okazało się, że teoretycznie tak, ale okazało się, że roślinny stek grillowany jest na tych samych grillach co mięsne.
Aby ocenić czy to był kryzys powinniśmy spojrzeć na wyniki sprzedaży z pewnej perspektywy czasu. To, że było trochę negatywnych komentarzy (Sentione pokazuje około 20% z 1900 wzmianek) jeszcze nie wieszczy kryzysu. Szczególnie że po peaku komentarzy o 11, koło 22-23 jest już cisza i spokój (tak samo prawie następnego dnia). Będziemy obserwować , ale wątpię, żeby wzbudzało to dalej emocje.
Na chwilę obecną możemy stwierdzić – w Polsce pojawiło się relatywnie dużo negatywnych wzmianek, że smażony na tych samych grillach oraz na tym samym tłuszczu co mięsne burgery.
Dla wszystkich, dla których to była batalia ideologiczna – mniej sprzedawanego mięsa – to drobna wygrana. Ale dla ludzi, którzy nastawili się na możliwość kupienia czegoś 100% “zielonego” – okazało się, że poczuli się oszukani. Oczywiście, formalnie nigdzie BK nie pisał, że to produkt wegański, ale już media – tak (chociażby Spidersweb). Dla osób bezmięsnych (niezależnie od diety) wizja kontaktu z tłuszczem po mięsie może być zniechęcająca. Słowem – zabrakło jasnego komunikatu.
Do tego typowa konfuzja nieodróżniania wegetarianizmu, od weganizmu i od diety bezmięsnej.
Dodatkowo, częściowo zniechęcili potencjalnych klientów tego produktu, tłumacząc, że jest przygotowywany jak klasyczny Whopper (i dlatego smażony razem). Jasne, są osoby, które jedzą mięso i będą chciały spróbować innego smaku. Są osoby, które ograniczają mięso i też spróbują. Ile osób, tyle diet 😉 Zawiodła komunikacja produktu, która, chociaż formalnie nie mówiła o 100% wege, budowała takie wrażenie. Co ciekawe, Bloomberg, skąd wiele polskich źródeł medialnych wzięło newsa, wyraźnie pisze o smażeniu. I o majonezie, któremu też daleko do wega. Nie mniej, komentarze zagraniczne dotyczą raczej tego, że burger bez mięsa jest bez sensu (Niemcy, chociaż tam wjechała kanapka z serem, a nie Rebel) czy to, że taki roślinny burger brzmi „trująco” (komentarze np. na Bloomberg). Z takimi komentarzami jak w Polsce się nie spotkałam.
Czy ta krytyka przełoży się na sprzedaż? Wątpię. Spowodowało tylko, że wszyscy weganie, którzy chcieli szturmować fast food (i odtrąbić kolejny sukces w walce z przemysłem mięsnym) zostali zgaszeni. BK po prostu (chwilowo 😉 ) nie przyciągnie nowej grupy docelowej, a czy mięsożercy będą wybierać roślinny zamiennik – czas pokaże. Nie można jednak powiedzieć – rozpoznawalność produktu drastycznie wzrosła. Pytanie – czy z dobrymi konotacjami.
Wyniki
Co można było zrobić inaczej?
Poprowadzić trochę inaczej komunikację, podkreślając, że produkt jest jako zamiennik mięsa, a nie produktem wegetariańskim. A może to taka strategia, żeby zainteresować produktem? Napiszcie co myślicie!