Jeśli zastanawiacie się czy są takie osoby na Twitterze, które postanowiły przestać obserwować Waszą markę, to unfollowers.com zdecydowanie Wam pomoże. Na szczęście nie jest to łopatologiczne narzędzie, które użyjemy raz i zapomnimy o jego istnieniu – jest wiele dodatkowych funkcji wartych przejrzenia i używania.
Po pierwsze unfollowers.com działa na trzy platformy: Twitter, Instagram i Facebooka. W przypadku tego ostatniego sprawa jest prosta – jeśli ktoś, od momentu, kiedy dodaliśmy swoje konto do systemu, przestanie być naszym znajomym – unfollowers.com nas o tym powiadomi. O nowych znajomych też 😉
Instagram umożliwia przejrzenie kto nas nie obserwuje (a my jego tak), z kim obserwujemy się wspólnie, kto nas obserwuje (a my jego nie), kto przestał i zaczął nas obserwować. Konto umożliwia również zarządzanie subskrypcjami – w zależności od pakietu mamy różne limity akcji.
Analogiczne działanie istnieje dla Twittera – rozbudowane jest jednak o dodatkowe opcje:
- nieaktywne konta
- fake konta
- te bez zdjęcia profilowego
- sprawdzanie kto nas ostatnio wspomniał
- wyszukiwarka
- analiza relacji między kontami
- tagi
- i wiele innych
Warta obejrzenia jest również zakładka ze statystykami: nowi obserwujący, tweety, zmiany w wartościach – oraz bardzo szczegółowe dane. Niestety – dostępne dla kont premium.
Poza tym jest zakładka z listami – możemy przejrzeć nasze listy, te, do których nas dodano oraz które subskrybujemy.
Dla obsługujących wiele kont jest też opcja automatyzacji – publikowania danych jako tweetów, automatycznej wiadomości dla nowych subskrybentów, automatyczne tweetowanie czy powiadomienia mailowe. Bardzo przydatne, ale warto używać ostrożnie.
Na koniec parę słów o cenniku. Jak widać miesięczny plan nie ograbia aż tak. 1$ przeznaczany na cele charytatywne to bardzo miły pomysł. Dla agencji konto za 17$ też powinno być jeszcze w zasięgu portfela.
Unfollowers.com
Krótko mówiąc przydatne narzędzie, ale nie oferuje niczego wyjątkowego w stosunku do wielu podobnych serwisów. Jeśli Wam odpowiada – warto zainwestować, aby usprawnić swoje działania na Twitterze (i nie tylko). Ale nie oczekujcie, że będzie to narzędzie do którego zajrzycie częściej niż raz na tydzień.