Tsū to serwis społecznościowy, który powstał w 2013 roku w Nowym Jorku. Staje coraz bardziej popularny, a także powoli wkracza do Polski. Globalnie ma kilka milionów użytkowników. Niektórzy uważają, że Tsū może być poważną konkurencją dla Facebooka, inni, że nowy serwis to matecznik spamu.
Tsū zainteresowałam się po wpisie, na który natknęłam się na grupie Merytorycznie o Social Media. Nazwa Tsū pochodzi z języka japońskiego i w katakanie zapis tego znaku podobny jest do uśmieszku (ツ). W serwisie można zarejestrować się tylko posiadając zaproszenie – shortcode.
Po rejestracji tworzymy profil, wyszukujemy znajomych lub profile do śledzenia. Można dodawać zdjęcia, linki, statusy. Czyli nic nowego…
Czym więc wyróżnia się Tsū?
Odwróconym modelem biznesowym! Oprócz tego, że serwis sam zarabia na reklamach, to płaci także swoim użytkownikom za popularne treści (chciałoby się napisać “za wartościowe treści”, ale wszyscy wiemy, że nie zawsze to co popularne jest wartościowe). Reklam rzeczywiście jest sporo, u mnie Ryanair miga wszędzie, gdzie się tylko dało wcisnąć okienka reklamowe.
W menu możemy kliknąć na “My Network” i dowiedzieć się co publikują znajomi lub “Popular” i zobaczyć co ciekawego dzieje się w skali globalnej.
Po co te zaproszenia i shortcode’y?
Ponieważ każda osoba, która dołączy do Tsū z Twoim shortcodem pracuje na Twój portfel. To samo dotyczy kolejnych osób, zaproszonych przez tę pierwszą osobę. W menu jest opcja “Bank”, gdzie możemy śledzić nasze zarobki.
Podsumowując – serwis zapowiada się ciekawie, jednak zagrożeniem jest element, który wydawałby się właśnie najbardziej atrakcyjny – możliwość zarobku. Może to generować fejki, sztuczne zainteresowanie słabymi treściami i docelowo stworzenie wielkiego śmietniska z wszystkim co popadnie.
Więcej o Tsū przeczytacie w artykule na Dobre Programy.