Polskie Stowarzyszenie Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych pojawiło się w świadomości ludzi w czwartek 27 kwietnia przez opublikowanie na publicrelations.pl notatki. Nie została ta wiadomość przyjęta z wdzięcznością i radością, a raczej wrogością i krytyką. Dlaczego?
Krok 0 (i dygresja) – kim jest influencer? Wpływowicz. Digital celebryta. Od razu wyjaśnię, że niektórzy oburzyli się na influencera, wychodząc z założenia, że mamy inne polskie słowa na to. Obawiam się, że nie bardzo, bo to nie to samo co celebryta (czy ceWEBryta) ani bloger/vloger/snapchater/instagramers czy każdy inny twórca. To też nie autorytet (wiki “Społeczne uznanie, prestiż osób lub grup bądź instytucji społecznych oparte na cenionych w danym społeczeństwie wartościach.”). Uczulam na aspekt słowa “wpływ” w kwestii “influencera” i “poważanie” w przypadku “autorytetu”. Ktoś może na mnie wpływać, nie muszę go poważać. Najbliżej, jeśli nie chcecie kaleczyć języka, możecie mówić “lider opinii”.
– Z perspektywy wieloletniego gracza na rynku komunikacji marketingowej widzę, jak ważna jest promocja profesjonalnych postaw wśród specjalistów od marketingu i budowania wizerunku. Dziś takimi ekspertami są influencerzy. – Komentował po spotkaniu Jerzy Ciszewski, prezes zarządu. – Branża komunikacji marketingowej dopiero uczy się, jak z nimi współpracować. Polskie Stowarzyszenie Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych powstało, by profesjonalizowanie tak dynamicznie rozwijającego się środowiska postępowało szybko i skutecznie.
„na naszych i przy naszym udziale rodzi się nowa rzeczywistość, środowisko i branża biznesowa. To, że jest stowarzyszenie pszczelarzy, a nawet public relations nie oznacza, że rynek jest zamknięty. Za kilka lat będziemy wiedzieli czy to było dobre posunięcie czy nie (…)”
Kim jest Jerzy Ciszewski?
Czy to przemyślany ruch, by powstało Polskie Stowarzyszenie Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych?
Moim zdaniem nie. Pierwszą myślą, która powinna przyjść do głowy każdej osobie pracującej z wpływowiczami jest najważniejszy element- ich ego. Robienie organizacji o ludziach, którzy wymagają pełno atencji, bez ich udziału jest po prostu z góry skazane na porażkę (z nimi też, ale trochę mniej). Po dodaniu do tego jeszcze błędów językowych typu “influence’rzy” czy brak jakiegokolwiek wyjaśnienia jaki jest cel i pomysł – nie brzmi na przemyślane działania. Albo inaczej – nie spodziewałabym się tego po kimś tak doświadczonym jak pan Ciszewski.
Czy takie stowarzyszenie jest potrzebne?
“Gdybyśmy w takim modelu chcieli takie spotkanie zorganizować … jestem pewien – nie udałoby się; zdecydowały względy praktyczne.”
Podsumowując, pan Ciszewski zachował się, niestety, nieprofesjonalnie, nie zastosował się do zasady 8P:
- nie przygotował się (obserwując wcześniejsze inicjatywy),
- nie działał proaktywnie (najpierw zapraszając osoby ze świata PR i mediów, zamiast rozmawiając z samymi zainteresowanymi)
- o przeprosinach czy empatii nie ma mowy
- przeciwdziałanie wymagałoby np. niekłócenie się z internautami
- przyznanie do błędu – nie wyobrażam sobie tego, biorąc pod uwagę jaki pan Ciszewski musi być (wnosząc tylko po jego stylu pisania) (zawsze może zwalić na stażystę/alkohol/włamanie na konto 😉
- powetowanie – w tym wypadku mógłby to być gest w stronę środowiska albo po prostu wsparcie jakiegoś NGOsa
- mam nadzieję, że się poprawi, ale biorąc pod uwagę, że sytuacja działa się od czwartku rano, jest poniedziałek, a pan Ciszewski zapowiadał, że zrobi sobie weekend i zareaguje dopiero po weekendzie (długim, jak wnoszę), to nie podejrzewam zbytniej ochoty do poprawy. Najwyżej pojawi się statut i groźby pozwów może?
- Prosecco. Absolutnie, gdyby pan Ciszewski odszedł od komputera zamiast odpisywać wpadka byłaby dużo mniejsza
Co stowarzyszenie mogłoby robić?
Zaczęłam się zastanawiać nad tokiem myślenia pana Ciszewskiego. Ziutek albo inny Heniek (bo to dość popularne imiona wśród smutnych panów w garniturach po 40/50) powiedział Jerzemu Ciszewskiemu, że te blogerki to za kampanię biorą po kilkanaście tysięcy (bo biorą, mam też info off the record) i że teraz “influenserzy to będzie nekst big sink!”. No to wziął się pan Ciszewski za pracę, ale odkrył, że odnaleźć tych wpływowiczów to jednak kłopot, więc uznał, że jak nie Mahomet do góry, to góra do Mahometa. W tym sensie stowarzyszenie ma sens – to my sami się będziemy zgłaszać, a pan Ciszewski łaskawie będzie nas nauczał i podsuwał nam oferty współprac ze swoimi klientami. Stowarzyszenie nie może zarabiać (musi wydawać przychód na działania statutowe), ale zawsze może przechodzić to przez firmę CiszewskiPR. Co prawda dziwi mnie, że stowarzyszenie, bo tam musi być 15 członków, którzy głosują w walnym – tu dużo lepszym rozwiązaniem byłaby fundacja, która potrzebuje kasy zamiast ludzi.
Wracając, wiadomo, że “serius biznes” to nie to samo co te blogaski. Wiadomo również, nie od dziś, że agencje PR niestety nierzadko radzą sobie fatalnie z kampaniami z influencerami. I odwrotnie – bardzo wielu twórców internetowych fatalnie sobie radzi w tego typu współpracach. Dodajmy do tego problemy typu kupowanie zasięgu i zaangażowania, bardzo wielu twórców, z których każdy sobie rzepkę skrobie… problem jest, więc nie dziwię się, że pan Ciszewski uznał, że on, z wysokości swojego piedestału, zrobi z tym porządek. Problem polega tym, że on nie ma o tym pojęcia. Nie ma dookoła siebie nikogo, kto by to mógł mu wytłumaczyć. Jestem przekonana, że nie byłby w stanie odróżnić Maffashion od Fashionelki ani powiedzieć czym się zajmuje Gimper. O takich breweriach jak Daniel Magical, gejmerzy z Twicha czy Sexmasterkę 😉
Czy Polskie Stowarzyszenie Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych jest potrzebne? Raczej tak, jeśli miałoby edukować rynek, wspierać agencje/firmy i liderów opinii i robić to na zasadzie pro bono (a przynajmniej nie wprost dla hajsu). Czy powinno być stowarzyszeniem? Absolutnie nie! Chyba, że założenie jest jeszcze prostsze – pan Ciszewski jest znów być na fali i zostać influencerem i po prostu stosuje wizualizację Jakubiaka (fake it till you make it).
Internet zawrzał?
Pamiętajcie, że dane z monitoringu obejmują tylko miejsca publiczne (czyli np. nie ma tu długiej dyskusji z grup blogerskich).
Wydźwięk jest negatywny, głównie na Facebooku i portalach, ale jakieś 40 tys. ludzi się spotkało z informacją.
Polskie Stowarzyszenie Influencerów i Osób Aktywnych w Mediach Internetowych?
Chociaż chyba bardziej wolę podsumować to Norwidem:
Jękły głuche kamienie –
ideał* sięgnął bruku
*(chociaż Jerzemu Ciszewskiemu daleko do ideału 😉 ale stanowił pewien symbol )
PS aż się nie mogę doczekać po weekendzie 😀