Dużo roboty, niepotrzebne wydatki, komplikowanie czegoś prostego. Wystarczy, że zrobię kampanię sprzedażową i działa. Te i inne argumenty słyszę, kiedy mówię o lejkach. Czy to prawda? Czy agencje i eksperci próbują was naciągnąć?
Dużo roboty z lejkiem sprzedażowym
5 etapów faktycznie brzmi jak dużo pracy.
Sprzedaż i tak robisz. Często remarketing też, bo to w końcu też sprzedaż.
Paradoksalnie etap wpływu robisz, kiedy spada sprzedaż i kierujesz ruch na stronę. Angażujesz w posty na fanpage czy Insta, żeby powiększyć aktywność. To już 4 z 5. Ostatni. A zarazem pierwszy jest zasięg, który de facto robisz postami na zaangażowanie, kierując do obcych.
Więc pracy tyle samo, tylko mądrzej.
Niepotrzebne wydatki na lejek reklamowy
Po pierwsze, pewnie i tak na to wszystko wydajesz. Po drugie, dobrze wydawane pieniądze przynoszą zyski, więc wydajesz, by zarabiać więcej. Jasne, nie wszystkie wydatki powodują zarobek, ale zdecydowanie beż wydawania ciężko o dobrą sprzedaż. Najprostszy lejek sprzedażowy w reklamach Facebooka może kosztować 750 zł miesięcznie. Jak? Sprawdź mojego darmowego ebooka.
Komplikowanie sprzedaży
Jeśli pomyślimy o sprzedaży jako o oświadczeniu się klientowi (albo bardziej, że on/a/o nas przyjmuje), to proces budowania lejka nabiera logicznego sensu. Nie chodzisz i nie wyciągasz pierścionka do obcych. To nie jest: kup pan cegłę, zza pazuchy. Chcesz ślubu, to się poznajecie. Tinder to zasięg. Randkujecie i się bzykacie, czyli się angażujecie. Wpływacie na siebie wspieraniem się. Dopiero potem prosisz o rękę i put a ring on it.
To nie ślub od pierwszego wejrzenia, żeby zacząć od pierścionka i dopiero robić pozostałe etapy.
Sama sprzedaż działa
Większość produktów czy usług ma bazę odbiorców na dzień dobry. Problemem jest, kiedy ta inicjalna grupa się wyczerpie. Skąd nowi ludzie mają mieć ochotę na zakup? To nie dzieje się samo. To wymaga ekspozycji, argumentów itd. Od tego jest lejek.
Lejek nie jest magiczny procesem ani próbą naciągnięcia biednych biznesów na niepotrzebne wydatki. To naturalny proces generowania osób zainteresowanych zakupem. Myśl o lejkach jak o procesie zakochiwania się/poznawania kogoś. Bez tego się właściwie nie da.