Iran wbrew obiegowym, popularnym opiniom to nie kraj terrorystów. To nawet nie kraj fundamentalistów, pomimo, że jest rządzony przez duchowieństwo (ustrój teokratyczny). Internet, komórki (w Iranie jest 6,5 miliona iPhonów!) oraz social media to irańska codzienność i myli się ten, kto wyobraża sobie ten kraj jako wielką pustynię i gnające przez nią wielbłądy.
Dostęp do internetu
Użytkownicy internetu stanowią w Iranie większość – na ponad 80 milionów mieszkańców jest ich około 46 milionów czyli 57%. Liczba ta ciągle rośnie, a największy wzrost zainteresowania siecią odnotowano w latach 2006-2008. Dla porównania w Polsce z internetu korzysta 67,5% populacji. Irańscy internauci stanowią aż 40% wszystkich użytkowników z rejonu Bliskiego Wschodu. Perskojęzyczna Wikipedia plasuje się na 12. miejscu pod względem liczby stron (blisko 2 miliony) oraz na 18. miejscu pod względem liczby artykułów (ponad 460 tysięcy), wyprzedzając np. wersję arabską.
Ocenzurowano
Od 2009 roku Facebook, Twitter oraz YouTube są w Iranie oficjalnie zakazane i zablokowane. W zamian za to proponuje się Irańczykom rodzime, wolne od nieodpowiednich treści, portale takie jak np. cloob.com. Cenzura została przykręcona po wyborach prezydenckich w 2009 i tzw. Zielonej Rewolucji, gdy wyszło na jaw jak wielką siłę dla ruchów oddolnych mają social media (szybkie dzielenie się informacjami – często niewygodnymi dla rządzących, możliwość szybkiego organizowania zgromadzeń, protestów itd.). Przed wyborami parlamentarnymi w 2012 roku wprowadzono szereg obostrzeń, m.in. w kafejkach internetowych. Sztuczne obniżanie prędkości internetu to jedna z metod zastopowania sprawnego przepływu informacji w społeczeństwie, zwłaszcza w czasie potencjalnego zagrożenia np. zbliżającego się terminu wyborów czy braku stabilizacji w krajach sąsiednich. W 2012 roku wprowadzono również obowiązek rejestracji stron informacyjnych w Ministerstwie Kultury i Sztuki (są traktowane i kontrolowane jak prasa tradycyjna) oraz powołano Najwyższą Radę Cyberprzestrzeni.
Niektóre serwisy są częściowo lub czasowo blokowane, np. Instagram trafił na czarną listę w maju 2014, ale obecnie można z niego korzystać z ograniczeniami. Zablokowane są liczne profile celebrytów, modelek, marek modowych, ale także prywatne profile Irańczyków, głównie tych, którzy prezentują się w skąpych strojach, a mężczyźni bez koszulek.
System wewnętrznej tzw. inteligentnej filtracji to nowe narzędzie w walce z zagrożeniami social media w Iranie. Według statystyk Ministerstwa Młodzieży i Sportu, aż 70% młodych internautów obchodzi cenzurę i wprowadzone odgórnie zabezpieczenia. System cenzurowania jest więc kompletnie nieefektywny, dlatego rząd rozwija program wewnętrznego filtrowania treści. Jednym z narzędzi jest Ankabut (per. pająk), który zbiera informacje w sieci, a następnie przetwarza. Ankabut będzie analizował m.in. polubienia treści i na ich podstawie namierzy potencjalnie groźne wpisy lub niebezpiecznych użytkowników. Dzięki temu nowatorskiemu podejściu do cenzury, jest szansa, że zachodnie serwisy społecznościowe zostaną przywrócone do łask, jednakże z bardzo ograniczoną funkcjonalnością.
Co mówią irańscy liderzy?
Zdaniem najwyższego przywódcy Iranu, Alego Chamenejego, kraj powinien rozwijać i wdrażać jak najwięcej narzędzi własnej produkcji, by zmniejszyć zapotrzebowanie na zachodnie rozwiązania np. na Google. Swoją drogą Google nagrabił sobie w Iranie usuwając w 2012 roku ze swoich map nazwę „Zatoka Perska”. Obecnie nazwa jest podwójna – Zatoka Perska/Arabska, co również nie satysfakcjonuje rządu w Teheranie. Z kolei obecny prezydent, Hassan Rouhani, jest przeciwny blokowaniu poszczególnych stron i serwisów, o czym często… tweetuje na @HassanRouhani. I tu nie chodzi tylko o wolność obywateli, ale także potencjał social media także w służbie lżejszej lub cięższej propagandy – przykładem może być Instagramowy profil wnuka Ajatollaha Chomeiniego, który ma ponad 127 tysięcy obserwujących, a wpisy związane z wielkim dziadkiem zbierają od 7 do 9 tysięcy serduszek.
Jak obejść cenzurę?
Do czasu, aż irańskie „pająki” nie opanują sieci, cenzurę będzie można obchodzić tak jak dotąd czyli np. używając serwerów proxy lub wirtualnej sieci trasowania cebulowego Tor. Dziennie około 60 tysięcy osób korzysta w Iranie z „cebulki”. Oficjalnie Facebook czy Twitter w Iranie nie istnieje, nie ma również oficjalnych danych na temat liczby ich użytkowników, jednakże swobodnie można tu mówić o kilkunastu milionach. Nieoficjalne szacunki z 2012 roku mówią o tym, że 58% internautów korzysta z Facebooka, 37% z Google+, 15% z Cloob, 12% Twittera i LinkedIn.
Turyści wybierający się do Iranu mogą skorzystać z wielu internetowych poradników jak obejść blokady – wystarczy zapytać Wujka Google.
Zainteresowani mogą sprawdzić, które strony są w danej chwili zablokowane w Iranie dzięki wyszukiwarce www.blockediniran.com. Narzędzie nie do końca jest rzetelne, ale w przybliżeniu można mu zaufać. Przykładowo strona wobuzz.com jest w Iranie dozwolona 🙂
Politycy tweetują
Irańscy politycy oraz ministerstwa znane już są ze swojej obecności w sieci, a także w mediach społecznościowych oficjalnie zakazanych w ich kraju. Praktycznie każdy liczący się polityk ma konto na Twitterze. Profile prowadzone są głównie w języku angielskim lub dwujęzycznie. Oczywiście nikogo nie dziwi, że w dyskusje pod postami włącza się wiele Irańczyków, którzy teoretycznie nie mają dostępu do tego kanału.
Zdarzają się też interesujące kryzysy jak izraelski żarcik w postaci sparodiowanego profilu prezydenta Rouhaniego na LinkedIn. Profil został wypromowany przez Ambasadę Izraela w USA na Twitterze we wrześniu 2013.
Biznes w irańskich social media
Cenzura internetu czy międzynarodowe sankcje nałożone na Iran nie przeszkadzają w rozwoju biznesu on-line. W ciągu ostatniego roku na Instagramie rozwinęła się branża odzieżowa, głównie są to kobiece firmy z Teheranu. Iranki zauważyły potencjał Instagrama, jako narzędzia do promocji ładnych stylizacji. Niektóre właścicielki butików mają 200 zamówień miesięcznie tylko poprzez ten kanał społecznościowy. Zamówienia można składać także przez Vibera, Telegram, WhatsApp, które teoretycznie są zakazane.
Iranki są bardzo aktywne w sieci, zwłaszcza w aspekcie biznesowym. 30-letnia Nazanin Daneszwar zaingurowała irańskiego „groupona” czyli serwis takhfifan.com (pers. zniżki). Oczywiście serwis „żyje” w social media – ma profil na Facebooku (32 tys. polubień), Instagramie (12 tysięcy obserwujących), Twitterze (1,4 tysięca obserwujących) czy Pintereście (108 obserwujących). Po rozkładzie polubień od razu widać, które kanały social media cieszą się w Iranie największym powodzeniem.
Ta krótka prezentacja mieszanki irańskiej cenzury z social media pokazuje, że pomimo trudności, Irańczycy umieją skutecznie wykorzystać potencjał internetu, zarówno w biznesie, polityce, jak i w zwykłych kontaktach międzyludzkich. W kraju, w którym pozamałżeńskie związki są pod lupą, kontakt poprzez sieci społecznościowe to prawdziwy złoty środek. Poza tym czy w Iranie, czy na Zachodzie, ludzie są tacy sami – też lubią dzielić się selfie 🙂
Więcej:
- Raport Iran Media Program Liking Facebook in Tehran: Social Networking in Iran (PDF)
- New Research: Iran Is Using ‘Intelligent’ Censorship on Instagram (maj 2015)
- More Social Media Banned In Iran (styczeń 2015)
- Countries Who Block Social Media (sierpień 2014, infografika)