O tym jak firma może stracić wiarygodność dzięki działaniom w social media, a właściwie dzięki jednemu postowi i kilku komentarzom. Bardzo ciekawy przykład na to, że niewielka firma może wsławić się bardzo negatywnie wśród szerszej publiczności.
O firmie Inqubit zrobiło się głośno za sprawą posta, który opublikowali na swojej stronie. Dość szybko zostałam otagowana jako Kryzysy w social media wybuchają w weekendy. Okazało się, że firma zajmująca się wspieraniem startupów wrzuciła zdjęcie, które jest częścią plakatu.
Kradzież zdjęcia to oczywiście bardzo niefajne przewinienie, szczególnie dla marki, która powinna wspierać wschodzące firmy, a więc prezentować etyczne podejście. Ale gdyby tylko o to chodziło, trudno byłoby to uznać za poważny kryzys.
Jak zwykle w takich sytuacjach ludzie zaczęli krytykować firmę za postawę. Niestety administrator zamiast pokornie przyjmować negatywy postanowił odpowiadać.
“wystarczający opis praw autorskich”? Wiadomo, że tego typu reakcje to istna woda na młyn. Zachęciło to kolejne osoby do komentowania i krytykowania. Administrator nienauczony wcześniej pyskował dalej.
Zaciekawiona zajrzałam na stronę firmy. Jednak zwykle nie zdarza się, abyfirma po takiej wpadce jeszcze sama nakręcała na siebie hejt atakując fanów i nie fanów.
Strona, jak strona. W zarządzie przedstawiciele marki Inpost. Grupy kapitałowe, zakładane przez przedstawicieli Inpost. Nic ciekawego. Projekty, które wsparli… sami spójrzcie…
Zajrzałam na Twittera. “A Ty kim jesteś?” zapytują z profilu. I już wiem, że profile społecznościowe oddali pod opiekę komuś, kto nie ma na nie pomysłu.
Kwintesencją olewactwa jest jednak stopka strony. Jak widzicie na stronie z projektami widać link Hardcore. A po kliknięciu…
Dalej jest jeszcze gorzej – formularz do znajdowania sobie kobiety na przygodną noc. Czy coś takiego może być na stronie poważnej instytucji firmowanej przez członków zarządu Inpost? Może ktoś się włamał i wrzucił to na złość, ale czy od kilku dni nikt tego nie zauważył i nie zareagował? W kontekście tego czym zajmuje się firma, jest to, moim zdaniem, niedopuszczalne, szczególnie patrząc na całokształt zachowania firmy.
I teraz, z jednego kradzionego zdjęcia, mamy wiele nieprzychylnych komentarzy i krytyki za zachowanie administratorów. Marka, która powinna opierać swoją działalność na uczciwości, etyce i byciu wzorem dla początkujących przedsiębiorców pokazała się jako niegodna zaufania, pyskata i szemrana. Ten przykład pokazuje jak kilkoma nieprzemyślanymi ruchami można sobie bardzo zaszkodzić. Czy na długo? To się okaże.